Piątoligowcy z grupy C walczyli do ostatniej piłeczki o baraże !

Nikt nie przypuszczał, że ten sezon będziemy podsumowywać w takiej formie. Trzecie miejsce naszych piątoligowców, którzy walczyli w grupie C bralibyśmy zapewne w ciemno przed sezonem. Po sezonie jednak czuć niedosyt, lekkie rozczarowanie i po prostu ludzką złość, ponieważ ambicje rosły w miarę jedzenia, ale po kolei.

Po opublikowaniu systemy rozgrywek wszyscy członkowie drużyny zdawali sobie sprawę, że walczymy o utrzymanie. Reforma rozgrywek i wprowadzenie dużej ilości spadków powodowało, że cel został jasno nakreślony. Zaczęło się dobrze, pewne zwycięstwo w pierwszym meczu i zyskanie swobody do dalszej pracy. Wszyscy czekali na mecz z Rysiem Laski, ponieważ każdy zdawał sobie sprawę, że będzie to swoisty „sprawdzian” dla naszej drużyny. Na co ją stać ? Czy wysoka porażka? Czy równy mecz ? Raczej na wysokie zwycięstwo nikt nie liczył, ponieważ szeregi zespołu z Lasek stanowiło dwóch bardzo mocnych zawodników. Kapitan zespołu, Krzysztof Grela odrobił pracę domową. Długo szukał pomysłu na ten mecz, ale go znalazł. I co ? I okazało się, że po kosmicznym meczu walki zwyciężamy 8:6 i znajdujemy się w strefie barażowej walczącej o awans do 4. ligi. Uczucie w tamtej chwili nie do opisania, a drużyna w końcu pokazała swój potencjał!

Ciężko opisywać wszystkie mecze po po kolei. Po rywalizacji z Rysiem przyszedł kolejny mecz walki i… kolejny. Znów wyszarpane zwycięstwa: 8:6 z Pumą Puszczą Mariańską i w takim samym wymiarze z Batimexem Pruszków pozwoliły na zakończenie pierwszej rundy nie jak oczekiwano na 5-6 miejscu, lecz na miejscu drugim (Makovia, czyli lider pozostawał poza zasięgiem).

Zakończenie pierwszej rundy rozgrywek na 2. miejscu i pewnego rodzaju szok. Mieliśmy walczyć o utrzymanie, a walczymy o awans. To przyniosło trochę napięcia, trochę niepotrzebnych myśli, ale dawało zarazem na każdym treningu pełną motywację do pracy i wszyscy płynęli na tej sytuacji niczym podczas snu, gdzie staje się na najwyższym stopniu podium Mistrzostw Świata. Z tego snu wybudził nas zespół z Pruszkowa, który w rewanżu desygnował do gry „wszystko co miał” i zaliczyliśmy porażkę, której nikt nie chciał. To ona sprawiła, że w meczu z Rysiem musieliśmy szukać punktów, aby liczyć się w walce o baraże.

Nadszedł ten dzień. Dla tej drużyny dzień szczególny. Dzień, w którym graliśmy o wszystko. Aczkolwiek mało kto tego dnia pomyślał, że ten dzień jest naszym wielkim sukcesem. Pojechaliśmy do Lasek w pełnym składzie, a wraz z nami grupa kibiców. Bęben i trąbki. Coś co nas charakteryzuje i było z nami tego dnia. Panowie walczyli jak lwy. Do ostatniej piłeczki. Nie będziemy pisać jak ten mecz przebiegał. Daliśmy tyle ile mogliśmy. Przegraliśmy. Tym razem to drużyna przeciwna weszła do baraży, a my zajmujemy trzecie, niezwykle wysokie miejsce w rozgrywkach ligowych !!! To nasz sukces.

Mimo, że wróciliśmy raczej przygnębieni do domu, mimo tego wyniku końcowego, wiemy, że ta drużyna urodziła się na nowo. W końcu wierzyliśmy, że to „nasza sala”, że to my dyktujemy warunki gry. Ogromne brawa za to i wierzymy, że w kolejnym sezonie znów zagramy na naszych warunkach. Tym razem od początku, do końca…

Na koniec wypowiedź Roberta Fabera. Najlepiej punktującego zawodnika drużyny w sezonie 2022/2023:

„Miejsce w tabeli i punkty jakie byśmy brali w ciemno przed sezonem. Każdy z zawodników z poprawionymi wynikami indywidualnymi. Świetne wkomponowanie w zespół Artura Licińskiego i Roberta Grabowskiego, a do tego zarządzanie naszego taktyka numer 1 Krzysia Greli. To wszystko sprawiło, że baraże o 4 ligę były w zasięgu i każdy z nas czuje lekki niedosyt, że finalnie się nie udało. Chcemy więcej takich emocji! Staruchy łatwo się nie poddają, a serce do walki starzeje się najpóźniej. Będziemy zawsze walczyć z dumą.”